środa, 24 luty 2021 10:41

Niebanalne, myślowe, logiczne dowody na istnienie Boga

dowody na istnienie Boga dowody na istnienie Boga

Odwieczna wojna między ateistami a teistami wydaje się nie mieć końca. Choćby na forach internetowych można zauważyć masową dyskusję, kiedy ktoś poruszy temat Boga. Ciekawy jest fakt, iż niewierzącego powinien w ogóle nie obchodzić temat wiary, ponieważ to, co jest dla nas nieciekawe i niedobre, z natury odrzucamy. Ja przykładowo nie interesuję się siatkówką.

Wyobrażacie sobie, ile energi musiałbym włożyć, by przeczytać cały kodeks praw siatkówki (aluzja do Biblii), aby udowodnić kochającym siatkówkę, że są gorsi ode mnie? Oczywiście nie są, ale rozum większości niedowiarków działa właśnie tak, że nas- wierzących mają za ciemnogród, a siebie za niebywale inteligentnych. Czemu więc celowo chcą się z nami, jako gorszymi (w ich oczach) zadawać, kłócić i udowadniać nam swoje racje? Czyżby uznawali nas za zagrożenie? A może już sami nie są pewni swoich racji i każdy potencjalny „nawrócony” na ateizm człowiek to dla nich satysfakcja i utwierdzenie w (nie) wierze? Z drugiej jednak strony jest też mnóstwo wyznawców jakichś religii, chcących koniecznie nawracać. Jest to uzasadnione w ten sposób, że wiele Religi obiecuje za nawracanie innych jakąś nagrodę (choćby pewność, że pójdziemy do raju). Niestety często teista daje się ponieść emocjom i prezentuje niedojrzałość w dyskusjach, co jeszcze bardziej szkodzi obrazowi wierzących w oczach ateisty. Wierzę, że ty, drogi czytelniku, należysz do grupy opanowanych i elokwentnych osób, które, jeżeli już dyskutują o Bogu, robią to należycie. Moim zdaniem należy podejść do sprawy z dystansem, pokazać wiedzę i klasę w dyskusji. Żaden ateista uparcie trzymający się swego po prostu nie zrozumie waszych poglądów, bo jest naznaczony subiektywnymi odczuciami (w tym wypadku znaczną niechęcią do teistów). Tak, więc jeżeli wam się nie uda rozjaśnić światła w życiu drugiego człowieka, nie przejmujcie się, bo to nie nasza wina. To wina zatwardziałego serca ateisty i jego złudnego mniemania, że jest wyższy rozumem. Wiem, że nieść nadzieję, pocieszać i czynić drugiego człowieka lepszym, to wspaniałe uczucie, a wiara właśnie to daje. Do tej pory jednak nie udało mi się żadnego zatwardziałego ateisty sprowadzić na drogę wiary. Nie przejmuję się tym jednak, bo wiem, że Pan ocenia chęci i starania, a nie efekty. Jeżeli jesteś człowiekiem o dobrym sercu i życzysz ateiście powrotu na dobrą drogę, naturalnie zasłużyłeś na zbawienie. Bóg wie, że wszyscy jesteśmy jak małe, nierozumne dzieci i nie sądzi nas surowo, ponieważ kocha każdego. Ten artykuł przedstawi ci kilka logicznych dowodów, na istnienie Boga, które dodadzą otuchy tym o słabnącej wierze i może zmienią poglądy sceptyków.

 

Uporządkowanie świata

Zauważcie, że miejsce, w którym mieszkamy, jest skonstruowane idealnie do istnienia życia i rozwoju. Ziemia jest wielkim systemem nieustannie zachowującym mniejszą bądź większą równowagę, a ludzie potrafią się dostosować idealnie do warunków na niej panujących. Kiedyś po powierzchni tej planety przechodziły lodowce, a temperatura była skrajnie niska. Potem wybuch wulkanu spowodował zasypanie całej ziemi pyłem, a ciemny kolor pochłania promienie słoneczne, tak więc powierzchnia Ziemi się nagrzewała. To pokazuje, że mimo licznych zmian, nasza rodzima planeta ma sposoby na to, by zachowywać optymalne warunki dla nastąpienia procesu rozwoju życia. Wyobrażacie sobie, że chaotycznie lecące przez wszechświat atomy połączyły się ot tak w doskonały dla nas dom? Ja raczej nie, ponieważ przypadek nie jest w stanie zbudować aż tak wspaniałych dzieł. W ogóle nic co logiczne i sensownie zbudowane nie wyłania się z bezcelowej, zimnej, niemyślącej materii. Ponadto astrofizycy odkryli, że proporcje oddziaływań we wszechświecie są w pewien sposób harmonijne. To znaczy, że grawitacja, elektromagnetyzm, oddziaływania silne, no i oddziaływania słabe mają dokładnie taką siłę, jaką mieć powinny dla powstania życia. Gdyby choć o jedną setną zmienić moc jednego z nich, nas by nie było. Widocznie ktoś na górze wiedział, jak urządzić nam przytulne gniazdko do życia. Od razu odpieram mogący się pojawić argument ateistów: ktoś może rzec, że istnieje nieskończona ilość wszechświatów i po prostu nam się trafił ten optymalny, a w innych życia nie ma. Niestety takie rozumowanie jest nielogiczne, bo każdy wszechświat jest osobnym ośrodkiem i nie możemy mówić, że wszystkie wszechświaty razem tworzą coś w rodzaju gry losowej, w której jeden z nich będzie lepszy, a inny gorszy. Wszystko dlatego, że każdy wszechświat ma inne prawa, inny czas i inne prawdopodobieństwa. W naszym panuje rzekomy chaos, brak logiki i sensu. Nasz wszechświat to dziwne, potencjalnie niebezpieczne miejsce. A gdzieś w nim my- kwintesencja architektonicznych zdolności Boga i przejaw geniuszu. Wszechświat po dokładnym zbadaniu ukazuje swoje drugie oblicze- w tym, co na pierwszy rzut oka wydaje się losowe, widzimy jakiś wzór i plan.

Zasada zachowania energii

Sam Einstein wysnuł zasadę zachowania energii i każdy fizyk się z nim zgodzi. Zasada ta jest oczywiście potwierdzona i zaliczana do praw fizyki, których złamać się nie da. Mówi, że cała materia i energia nigdy nie ginie, a jedynie zmienia swoją formę. Dobrym przykładem, by to zrozumieć, jest pokarm- dostaje się do żołądka jako materia, a potem jest przetwarzany przez ciało na energię. My tę energię wykorzystujemy do działania, myślenia i życia. Żadna informacja i żadna forma materii nie ma prawa po prostu zginąć. A nasze myśli to też informacje. W mózgu neurony przewodzą prąd (kodowany sygnał) a ten prąd... no właśnie, co się z nim potem dzieje? Zgodnie z zasadami fizyki, musi on zmienić formę, a przecież do tej pory nie zaobserwowano nic, w co prąd mózgowy by się przemieniał. Logiczne jest, że musi istnieć coś więcej, coś niematerialnego współpracującego z mózgiem- dusza. I to właśnie ona zbiera informacje, doświadczenia, myśli, wspomnienia... Nasz proces myślowy jest niczym innym, jak wartościowaniem rzeczy, stanów, osób i pojęć. Skoro odbieramy całą rzeczywistość za pomocą zmysłów, informacje o tej rzeczywistości, które mózg koduje w postaci oddziaływań elektromagnetycznych, nie mogą przepadać. Z fizycznego punktu widzenia, musi istnieć jakiś kuferek, jakaś skarbnica tego wszystkiego, o czym myślimy. Wyobraź sobie bodźce jako klocki, a duszę jako kufer. Mózg natomiast potraktuj jak sitko. Widzimy, że bodźce nieustannie nas bombardują, więc te klocki cały czas lecą przez sitko, więc gdzieś muszą spadać, być zbierane, ponieważ widzisz, że się nigdzie nie wysypały. Dodatkowo świadomość nie może się ot tak kończyć po śmierci, ponieważ byłoby to kolejną sprzecznością z zasadami fizyki. Zbiór myśli, tak jak każda inna rzecz w świecie nigdy nie znika. Skoro dusza jest niematerialna, musi zbierać i przetwarzać w coś materialne sygnały mózgu. Myśl jako taka również jest stanem abstrakcyjnym i niedotykalnym, tak więc musi mieć podłoże w czymś niefizycznym. Łatwo wywnioskować, że istnieje dusza, a więc skoro mamy w sobie niematerialną część, skąd mogłaby pochodzić, jak nie od Boga?

Celowość ewolucji i życia

Ludzie mają wpojony stos idei, dążeń i aspiracji. Przykładem jest zdolność oceniania dobra i zła. Skąd się w ogóle wzięła? Skąd, według teorii ateistycznej, jest w nas taka zdolność do nadawania przymiotów rzeczom? Skąd wiemy, że coś jest dla nas dobre i pożądamy tego? Pogląd mający, że powstaliśmy przypadkiem, nie jest w stanie nam wytłumaczyć, jakim prawem powstały emocje, idee, abstrakcyjne pojęcia, czy w ogóle zdolność myślenia. Niemniej mamy ją i korzystamy na co dzień. Ktoś teraz może stwierdzić, że zdolności oceniania nabyliśmy w trakcie ewolucji, kiedy to, uwarunkowani przez doświadczenia nauczyliśmy się, żeby czegoś nie robić, a coś innego robić. Jest to oczywiście śmieszne wytłumaczenie, ponieważ nie chodzi mi w tym momencie o uwarunkowane doświadczeniem ocenianie, a o samą zdolność do czynienia tego. Nasze mózgi, gdyby nie miały duszy, byłyby tylko zlepkiem materii. Więc nie mogłyby wytworzyć niematerialnych wyższych idei i nie mogłyby oceniać. Jest to przecież proces niefizyczny. Sama ewolucja jest też dowodem istnienia planu Boga, ponieważ jest ściśle uporządkowana. Skąd niby organizmy miałyby wiedzieć, że chcą przetrwać, jeżeli nie miałyby w sobie cząstki czegoś boskiego? Każda istota żywa, nawet roślina, robi wszystko, aby uczestniczyć w cyklu życia, jakby miała skądś zaprogramowane dążenie do rozwoju. Czy to nie dziwne? Czy mogło powstać przypadkiem? Oczywiście, że nie, ponieważ żaden przypadek nie ułożyłby zapisanego w księdze wszechświata idealnego planu, na którego końcu jest człowiek idący do Boga.

Więcej informacji o kulturze znajdziesz na https://trybunapolska.pl/kultura - wiara, kościół